Wiesław Kulikowski
Biegnąca za mną pod wiatr
Z posłowia Michała Piętniewicza
Poezję Wiesława Kulikowskiego odczuwa się zmysłami, często eterycznymi, niczym zwiewny podmuch wiatru. Wiersze Kulikowskiego nacechowane są osobliwą, nieco dziwną czasami sensualnością, wykraczającą poza doświadczenie wzroku czy dotyku. Sensualnością, która tonie w dźwiękach muzyki i deszczu. Przepada gdzieś w świecie, a nawet zaświecie, błądzi poza czasem i poza światem. „Ja” liryczne dotyka owymi eterycznymi zmysłami nie tyle bowiem świata widzialnego, co niewidzialnego. Zatem to, co zobaczone, zanurza się w sferze niewidzialnego i ponadrealnego. Nie można nie zauważyć znaczeń odsyłających do duchowej tajemnicy. Dziwnie brzmi dzisiaj słowo „dusza”, ale pasuje moim zdaniem do poezji Wiesława Kulikowskiego. Owa „dusza” lokuje się równocześnie głęboko w psychice, bytuje wewnątrz wiersza i zarazem jak posłaniec wyrywa się na zewnątrz, podróżuje pociągiem albo opisuje pewne sytuacje liryczne, jak na przykład zejście z lampką w głąb kopalni poety-górnika Wacława Kostrzewy. Pneuma w tych utworach ma zdolności motoryczne — porusza się i przemieszcza. Nawet obrazy senne, kojarzone z unieruchomieniem, zastygnięciem, w swej istocie zachowują ruch płynny, rytm zmienny. Pneuma biegnie przez niewidzialny krajobraz, w którym „georginie się palą”, przenika się z tajemnicą duchową. Kwiaty mogą palić się w sensie najzupełniej potocznym, może to być wrażenie wzrokowe, ale w poezji Kulikowskiego raczej należą do rzeczywistości wewnętrznej i sytuują się po drugiej stronie pożaru.