Zdzisław Furgał
Opowieści nowohuckie
Recenzja Janusza M. Palucha
Zdzisław Furgał dopiął swego! Od chwili, kiedy znalazł się na terenie budowy Nowej Huty w 1949 roku, zafascynowało go to miejsce. Związał się z nim zawodowo i emocjonalnie. Przez lata zbierał materiały, dokumenty, fotografie, przeprowadzał rozmowy z dyrektorami kombinatu, architektami budującymi miasto, ludźmi, którzy przybyli tu i znaleźli swe miejsce na ziemi. Napisałem – dopiął swego, bowiem w roku jubileuszu 70-lecia Nowej Huty, ukazała się książka autorstwa Zdzisława Furgała Opowieści nowohuckie. Wstępem opatrzył ją Prezydent Miasta Krakowa prof. Jacek Majchrowski i Wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Sławomir Pietrzyk. Spoglądając wstecz, stwierdza, że spośród dwumilionowej rzeszy budowniczych i hutników ostało się nas ponad 200 tysięcy mieszkańców Nowej Huty. Wspominając trudne początki Nowej Huty, zwraca uwagę na duże zainteresowanie ówczesnych mediów, które w efekcie przykleiło miastu metkę miasta czerwonego. Pisze, że najgorliwsi dziennikarze wypisywali, jakie to będzie miasto – socjalistyczne i bez kościołów, co nie odpowiadało prawdzie. Czerwone kąciki na hotelach stały pustkami, a ponad 90% robotników i kadry inżynieryjno-technicznej aktywnie uczestniczyło w nabożeństwach kościelnych (…) w Mogile (…) jak i w kaplicy w Bieńczycach. Na bez mała 500 stronach, poprzez opis wydarzeń, sylwetki ludzi, ich drogę do Nowej Huty, Zdzisław Furgał stworzył książkę, bez znajomości której nie da się już napisać historii Nowej Huty. Opowieści nowohucian są namacalnym dowodem na to, że o fascynatów, regionalnych historyków trzeba dbać, bowiem są w szczególny sposób wyczuleni na materiały i informacje często przez historyków uznawane za nieprzydatne. Autorowi należy się podziękowanie za książkę, za uchronienie od zapomnienia wielu dokumentów, fotografii, życiorysów ludzi związanych z Nową Hutą. Życzymy też autorowi wytrwałości w dokumentowaniu historii Nowej Huty, bo przecież historia cały czas powstaje.